Buka przemierza Deltę Dunaju, czyli Rumunia cz. 2
Ruszam w dalszą podróż po Rumunii, a dokładnie jej wschodniej części. O 6.50 odjeżdża mój bus do Tulcza (Tulcea). Po drodze mijamy wiele elektrowni wiatrowych. Stosunkowo bliskie położenie morza na pewno ma spore znaczenie dla tego typu rozwiązań w tym regionie. Wiatraki rozsiane są na długości kilkudziesięciu kilometrów w ilości dużo. Widoki umilają drogę i pozwalają nie myśleć o zawrotnej prędkości jaką rozwinął Pan Kierowca. Kiedy dojeżdżamy na miejsce pytam się kierowcy czy wie gdzie można kupić bilety na prom. Pan ku mojej radości nie tylko zna angielski i to w stopniu bardzo dobrym. Tłumaczy mi spokojnie z takim pięknym akcentem, że mi się robi głupio. Kolejne zaskoczenie to informacja, że dworzec i centrum żeglugi znajdują się w sąsiednich budynkach. Kieruję się w stronę wskazaną przez Pana Kierowcę aby rozeznać się w godzinach kursowania promu. Na miejscu okazuje się, że jedyne otwarte okienko to kiosk. Mimo wszystko uznaję, że Pani powinna być zorientowana wystarczająco